wtorek, 5 lipca 2011

Bób, spaghetti i wojna kulinarna

Dziś w ramach zapasów lunchowych zabrałam ze sobą do laboratorium spaghetti z czerwonym pesto i pastą bobową. Przy okazji wsuwania zawartości pudełka dowiedziałam się o traumie z dzieciństwa koleżanki z labu - mianowicie była kiedyś przez mamę intensywnie faszerowana cieciorką ;)
Dalej już poszedł łańcuch skojarzeń: jak cieciorka to ciecierzyca, jak ciecierzyca to humus (i falafel!). Nikogo pewnie nie zdziwi fakt, że w ruch poszła wszechwiedząca Wikipedia.

Co najbardziej mnie urzekło to fakt, że humus może być przyczyną wojny. Oczywiście wojny kulinarnej. Jego przygotowanie stało się źródłem konfliktu pomiędzy Izraelem a Libanem. Nie wiedzieć czemu cała sytuacja wydaje mi się być nieco zabawna w kontekście dwóch konkurencyjnych humusiarni - Tel Avivu i Beirutu leżących tuż obok siebie, przy ulicy Poznańskiej w Warszawie.



Nie wdając się w zbyt wiele szczegółów załączam przepis na pastę z bobu. Ilość pasty wystarcza chyba na tydzień dla czteroosobowej rodziny, więc proponuję jednak zrobić mniej ;) Nie testowałam, ale myślę, że z czystym sumieniem można zmniejszyć ilość bobu, a pozostałe składniki zostawić bez zmian (przemyślałabym tylko papryczkę chilli;).

Składniki:
  • kilogram bobu
  • mały jogurt naturalny
  • 1/3 szklanki oliwy z oliwek + 2 łyżki do smażenia
  • papryczka chili
  • cebula
  • czosnek
  • 2 gałązki świeżego rozmarynu (prawie tak ważny jak bób!)
  • oregano (może być suszone)
  • sól
1) Bób ugotować (około 10-20 minut) - wodę posolić mniej więcej w połowie gotowania.
Dygresja: Całkiem ciekawy sposób na gotowanie znalazłam o tutaj, ale nie miałam okazji przetestować. Chodzi głównie o dodatek koperku, który rzekomo ma zapobiec "wiatrogennym" właściościom bobu ;)
Na końcu odcedzić sitkiem i przelać zimną wodą.

2) Obrać bób. Dobrym momentem jest dwudziestuparuminutowy serwis informacyjny - mi obieranie zajęło dokładnie tyle czasu ile trwają "Fakty" ;)

3) Czosnek pokroić w cienkie plasterki, a cebulę wedle życzenia (i tak wszystko się zmieli). Na rozgrzaną patelnię wrzucić czosnek, zaraz potem cebulę (kiedy tylko uwolni się zapach czosnku). Wszystko dobrze posolić i dusić parę minut. Na koniec dodać pokrojoną papryczkę chili pozbawioną pestek. Można od razu skończyć smażenie.

4) Zawartość patelni wrzucić do miski z bobem. Dodać oliwę, jogurt, liście rozmarynu, oregano, posolić do smaku.Wszystko dokładnie zblendować na gładką masę.
Jeśli masa okaże się zbyt gęsta można ją rozrzedzić większą ilością jogurtu (wersja mniej kaloryczna) lub oliwą (wersja bardziej kaloryczna, ale aromatyczna;).

Pasta z bobu najbardziej mi smakuje na chrupiących tostach, ale może mieć też inne wykorzystania. Tak jak pisałam na wstępie, dziś połączyłam ją z makaronem spaghetti. Do makaronu dodałam czerwonego pesto i posypałam całość parmezanem. Pastę (lekko podgrzaną, ale nie gorącą) ułożyłam obok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz