Jednak odkąd w moim domu nastąpiła era kandyzowanych śliwek (na prawdę warto się na nie wysilić), wszystko się zmieniło! Połączenie śliwkowego zapachu z aromatem owoców pigwowca dodaje imbirowemu napojowi czwartego wymiaru ;)
Składniki:
- jednen mały pokrojony owoc pigwowca (lub kawałek większego)
- 3 łyżki zalewy z kandyzowanych śliwek (można dodać mniej)
- trzy plasterki imbiru
- trochę wyciśniętej cytryny (około łyżeczki)
Wykonanie jest najprostsze na świecie: imbir i pigwę zalać wrzątkiem. Dodać zalewę ze śliwek i wymieszać. Na koniec dodać cytrynę i wymieszać raz jeszcze.
Syrop ze śliwek od biedy można zastąpić miodem ;)
Smacznego!
i nie słodzisz niczym? Brzmi apetycznie i bardzo rozgrzewająco, pokuszę się na taki eliksir, z tym, że dodam chyba jednak goździki, tak mi tutaj pasują :)
OdpowiedzUsuńzalewa z kadyzowanych sliwek jest strasznie slodka, wiec wystarczy :) gozdziki bylyby super, ale ja chcialam nawąchać się pigwowca, więc oszczędzałam dodatki - w nastepny kubek pewnie juz je wpakuje ;)
OdpowiedzUsuńCzesc Agata, a mnie przywialo przez Twoj komentarz ;-) Na sliwki o ktorych piszesz, powiem ze warto i to jeszcze jak, mozna do nich dorzucic jakies fajne korzenie jeszcze, ale same juz sa tip top, gdadzam sie w calej razciaglosci!
OdpowiedzUsuńWiesz, myslalam chwile dluzsza co Ci odpisac w odpowiedzi na komentarz, az zerknelam na Twoj profil i sama sprawa sie wyjasnila: nawet nie wiesz jak wiele mamy wspolnego, zycze Ci by spelnily sie Twoje plany, ja bym nigdy nie przypuszczala ze bede tu i teraz... Pozdrawiam Cie cieplo!