Wczoraj zaliczyłam niedzielny spacer po Neapolu - dokładniej po kilku ulicach, które dość spontanicznie przerodziły się w targ. Z drugiej strony wszystko tu wygląda na spontaniczne. W każdym razie miejsce znajdowało się raczej z dala od turystów, za to wśród mnóstwa głośnych neapolitańczyków. Z dziećmi czy tam bez, zmotoryzowanych, pieszych, starych i młodych, ale zawsze krzyczących i w większości po mszy, kawie oraz ciastku.
Lista upolowanych produktów była dość długa, ale na samej jej szczycie figurowały małże - vongole. Prosto z zatoki i całkiem tanie ;) Ani ja, ani mój Konrad nie jesteśmy w temacie jeśli chodzi o owoce morza, ale wspomagani paroma tutorialami z YouTube i googlowymi przepisami całkiem dobrze daliśmy sobie radę. I teraz możemy mówić, że jesteśmy tacy fajni i obżeramy się frutti di mare.
Kolory, flesz i brudna ściana |
Składniki (porcja na 2 głodomory albo na 3-4 normalne osoby):
- 1/2 kg vongoli
- 1/3 kg pomidorków koktailowych
- 250 g makaronu spaghetti
- 3-4 ząbki czosnku
- 1/2 szklanki białego wytrawnego wina
- kilka gałązek natki
- troszkę chilli w proszku (świeżym pewnie nikt nie pogardzi)
- troszkę soli morskiej
- troszkę pieprzu
- troszkę oliwy z oliwek
Ziarno jak ta lala, ale też gotowe danie |
Wykonanie:
- Małże chwilę namoczyć w posolonej wodzie, a potem opłukać, odcedzić. Otwarte małże wyrzucić.
- Rozgrzać garnek z odrobiną oliwy. Włożyć małże i przykryć. Pozostawić na średnim ogniu aż do całkowitego otwarcia wszystkich muszelek (około 2-5 minut).
- W tym czasie posiekać czosnek na plasterki, przekroić na pół pomidorki i porwać liście natki.
- Sitko wyłożyć ręcznikiem kuchennym (nam się przydał nieperfumowany papier toaletowy;) i przez taką konstrukcję przecedzić soki, które podczas duszenia puściły małże (żeby pozbyć się piasku itd.). Podobno przecedzona mikstura jest esencją dania. Małże odstawić na bok.
- W osobnym garnku wstawiamy wodę na spaghetti.
- Na rozgrzanej (dużej) patelni na oliwie krótko podsmażyć czosnek (do momentu kiedy będzie czuć pierwszy aromat), dodać odrobinę chilli pamiętając o tym, że wydobywamy smak małży, a nie wypalamy sobie języki ;)
- Na patelnię wsypujemy małże, zalewamy białym winem, zostawiamy na średnim ogniu aż do odparowania (około 5 minut) od czasu do czasu mieszając.
- Dodajemy pomidorki, dodajemy szczyptę soli (małże są przecież morskie, więc nie trzeba za dużo), odrobinę pieprzu i czekamy jeszcze chwilę.
- Kiedy woda w osobnym garnku się zagotuje, dodajemy trochę soli i wsypujemy makaron. Gotujemy al dente.
- Do małży dolewamy przecedzoną miksturę i smażymy jeszcze chwilę żeby odparować wodę.
- Kiedy spaghetti będzie ugotowane, odcedzamy makaron na sitku i zestawiamy sos z małżami z ognia. Spaghetti dodajemy do sosu, mieszamy, nakładamy na talerze.
- Nic tylko wsuwać i delektować się afrodyzjakiem ;)
Włosi podobno jedzą to tak, że wydłubują widelcem małże do makaronu, a muszelki wylizują i wyrzucają na inny talerz.
Tak w ogóle szczerze polecam spontaniczne gotowanie na wyjazdach! ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz