Kocham jesień za kolory i owoce. Czasem też za przyjemne słońce i temperaturę, ale chyba nie w tym roku. Gorzej, że przez moją spożywczą miłość nie mogę przejść przez bazarek wokół Hali Banacha (a chodzę tamtędy zbyt często) bez jakichkolwiek zakupów. Czerwone pomidory i błyszcząca żurawina, żółto-zielone gruszki, fioletowe śliwki, pomarańczowy miąższ dyni. Cudownie! Dziś uległam żurawinie i ananasowi, który dość smiesznie kontrastował z typowo polskim asortymentem.
Okazuje się, że w wariacjach na temat indyjskiej kuchni żurawinę i ananasa da się połączyć w postaci chutney'u (przepis znalazłam o tu). Sos jest słodko-kwaśno-gorzki. Idealny do mięs.
Składniki:
- 1/2 kg żurawiny
- 4 pokrojone plastry ananasa
- 4 łyżki rodzynek
- 4 goździki
- łyżeczka cynamonu
- 2 plasterki chilli (jak zwykle nie miałam i jak zwykle dodałam 1 nieśmierterlny cukierek z tamandarynowca)
- łyżka świeżo startego imbiru
- sok z 1/4 cytryny
- skórka otarta z 1/2 cytryny
- 2 łyżki octu winnego
- 1 i 1/4 szklanki brązowego cukru (ilość zależy od gustu i stopnia dojrzałości żurawiny)
- Wymieszać wszystkie składniki oprócz cynamonu i skórki z cytryny (cukru na początek lepiej dodać mniej).
- Gotować do momentu kiedy sos stanie się gęsty i większość owoców żurawiny się rozpadnie.
- Na końcu dodać cynamon i skórkę otartą z cytryny, ewentualnie dosłodzić do smaku.
Bardzo chętnie spróbowałabym tego chutneya z jakąs wędlinką. Brzmi smakowicie!
OdpowiedzUsuńJest bardzo intensywny (dla mnie akurat to zaleta;) i calkiem szybko sie robi, wiec polecam ;)
OdpowiedzUsuń