Nie wiem jak cała Belgia, ale mam wrażenie, że Bruksela to miasto wszechobecnego sikającego chłopca (Manneken Pis), odrobiny Parlamentu Europejskiego i ładnych kamienic. Podczas dwudniowej wizyty można by odnieść wrażenie, że dzieje się tam tak niewiele, że trzeba się zająć jedzeniem, więc co jadła Agata?
Póki co - to czego nie jadła.
Nie jadła brukselki, która mimo wszystko była spotykalna w wielu innych formach, niekoniecznie przeznaczonych do konsumpcji. Może dlatego, że poza sezonem.
Tu na przykład brukselka z dużą ilością błonnika, bo wydrukowana na kopercie. |
Te frytki akurat były Konrada, ale w przypadku sosów panowała wspólnota majątkowa. |
Ta piękna, wąsata pani to ja, a na tablicy po lewej stronie lista sosów. |
Nie należę do piwoszy obeznanych w temacie, więc powiem tylko, że dobre.
Ponieważ wszystko co słodkie nie jest mi obce, a jak jeszcze do tego kwaśnawe to już w ogóle fajnie - rozkochałam się w Krieku - wiśniowym piwie. Co ciekawe lepiej smakuje z kija niż z butelki.
Pierwsze moje piwo wypite w ogródku piwnym w tym sezonie. Mimo wszystko zmarzłam ;) |
A na deser gofry. Są konkretne, więc wersja z samą bitą śmietaną wydaje mi się maksimum pożeralności. Podobno Belgowie wybierają raczej opcję z cukrem pudrem i tego się trzymałam przy zamówieniach.
Gofry prezentuje słynny Sikający Chłopiec. |
I jeszcze jeden. |
Kolejna opcja kulinarnie pewnie nie jest zbyt belgijska, ale za to ładna. Mamma Roma to ładnie zaprojektowana (strona/ wnętrze/ naczynia) sieciówka ze smaczną pizzą!
A na śniadanie francuski croissant z dobrą cafe au lait podawaną w miseczce ;) Z zaparowanym od zimna (a właściwie już od ciepła) obiektywem.
Ale przejdźmy do sedna i nie mówmy za dużo:
No, muszę tylko dodać, że pan Neuhaus, ten od najdroższych i chyba najbardziej znanych belgijskich czekoladek zaczynał od produkcji zdrowotnych cukierków, np. takich na gardło. Wszyscy wiedzą, że czekolada to samo zdrowie ;)
super wycieczka :)
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że taka króóótkaaa
Usuńnono świetna wycieczka
OdpowiedzUsuńw dnia dni poznałaś najważniejsze smaki, zjadłaś gofry w najlepszym miejscu, tak samo frytki (ciekawe, ile musiałaś w kolejce odstać - w moim wypadku zazwyczaj pół godziny).
Następnym razem skosztuj czegoś robionego na piwie :)
Tak ot mnie przywiało tu półtora roku temu, gdyż zakochałam się w panu, który w Brukseli mieszka :) tak poetycznie, romantycznie :)
OdpowiedzUsuńa tak wogóle, to ja szukałam, czego zrobić z kaszką manną, bo kupiłam w polskim sklepie i leży
OdpowiedzUsuńjeśli wrócicie o Brukseli i będziecie mieli za dużo pieniędzy proponuję wizytę u Pierre'a Marcolini'ego - tam posypują praliny drobinkami złota :P (albo po prostu popatrzeć, jak to robię ja, patrzenie zawsze gratis)
nie wiem, czy wiesz, ale w Warszawie można z powodzeniem wejść z frytkami zakupionymi w Okienku (Polna, Oleandrów), wejść do Małego Piwa i wybierać z dwóch lodówek pełnych najlepszych piw w mieście!
OdpowiedzUsuńoaaa, nie wiedziałam! fajowo!
Usuń