poniedziałek, 26 marca 2012

Muffiny najezone Lentilkami

Ależ to była frajda upiec w Czeskiej Pradze muffiny z Lentilkami! Zakup tych cukierków wiąże się właściwie z każdym przejazdem przez Czechy lub Słowację. Właśnie, przejazdem. W końcu po raz pierwszy udało mi się odwiedzić Czechy celowo, właściwie to celowo odwiedzić Rutkę i wypić z nią czeskie piwo. Tak się składa, że te trzy wydarzenia były nierozłączne, na co absolutnie nie narzekam. Zostałam bardzo profesjonalnie oprowadzona po mieście (za co baaaaardzo dziękuję!), chociaż przydałby się przycisk delete kasujący innych turystów, zwłaszcza tych na Moście Karola.

Jak widać na zdjęciu, życie Pragi (zwłaszcza Mostu Karola) usłane jest turystami.

Ale przejdźmy do muffinów. Oprócz, że lentilkowe są też trochę bananowe, a na górze siedzi krem z mascarpone i gorzkiej czekolady. I jak na muffiny przystało są proste w wykonaniu :)


Składniki:

Muffiny:
  • 2 szklanki mąki
  • 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 jajko
  • 1 duży, dojrzały banan
  • 1/2 szklanki oleju
  • 2/3 szklanki mleka
  • 3 łyżeczki cukru waniliowego
  • 2/3 szklanki cukru

Krem:
  • 250 g serka mascarpone
  • 1 tabliczka gorzkiej czekolady
  • 1/3 szklanki mleka
  • 1/3 szklanki cukru
  • duże opakowanie Lentilków


Wykonanie:
  1. Piekarnik nagrzać do 180 stopni, przygotować foremki na muffiny.
  2. Banana rozgnieść widelcem, dodać jajko i roztrzepać.
  3. Dolać mleko oraz olej, dosypać cukier i cukier waniliowy. Całość mieszać do momentu kiedy rozpuści się większość cukru.
  4. W drugiej misce wymieszać mąkę i proszek do pieczenia.
  5. Mokre składniki dodać do suchych i wymieszać do połączenia się obydwu frakcji.
  6. Nakładać do foremek i piec około 15-20 minut do suchego patyczka.
  7. W międzyczasie do miseczki połamać czekoladę, wlać mleko i wsypać cukier. Całość rozpuścić w kąpieli wodnej i zostawić do wystudzenia.
  8. Czekoladową masę wymieszać z serkiem mascarpone, najlepiej mikserem, ale i bez niego da się obejść.
  9. Krem nakładać na wystudzone muffiny i oblepiać Lentilkami!
I na koniec wielkanocny zwiastun!

sobota, 17 marca 2012

Kruche ciasto z mlekiem kokosowym i trawa cytrynowa

W ramach intensywnego pisania seminarium magisterskiego na przyszły tydzień, postanowiłam zafundować sobie trochę marcowej egzotyki. Bo o ile marzec zazwyczaj obdarza nas mieszanką egzotycznych skrajności (ciepłe słońce, śnieg, ulewy albo wiatr  + pełna amplituda temperatur), tak w tym roku jakoś się (póki co) unormował. A równowaga w przyrodzie musi być i to właśnie ja postanowiłam o nią zadbać.


Składniki:

Kruche ciasto:
  • 2 duże żółtka
  • 125g masła
  • 125 g cukru pudru
  • 300g mąki krupczatki
Pierzynka na ciasto:
  • 1/3 szklanki ciemnego cukru muscovado
  • 2 łyżki trawy cytrynowej
  • 3 plastry imbiru
  • pół szklanki mleka
  • 3/4 puszki mleka kokosowego (300g)
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej
  • 100 g twarogu sernikowego
  • 1 duże jajko
  • łyżka soku z cytryny
  • płaska łyżeczka cynamonu
  • pół łyżeczki gałki muszkatołowej
  • szczypta soli
Czas połowicznego rozpadu ciasta nie był zbyt długi.

Wykonanie: 
  1. Przynajmniej pół godziny wcześniej namoczyć trawę cytrynową (myślę, że przy jej braku można do gotowej masy dodać skórkę otartą z cytryny).
  2. Do rondelka wlać mleko, dodać trawę cytrynową i imbir i podgrzewać do zagotowania. Wtedy dodać ciemny cukier, i znów podgrzewać aż do wrzenia. Odstawić do wystudzenia.
  3. W tym czasie można przygotować ciasto - zmieszać wszystkie składniki i zagnieść. Uformować kulę, zawinąć w folię i wstawić na pół godziny do lodówki.
  4. Po pół godziny zwilżonymi palcami wylepić ciasto w okrągłej blasze i jeszcze raz schłodzić przez 15 minut.
  5. Nagrzać piekarnik do 180 stopni.
  6. Twaróg i mleko kokosowe zmiksować, dodać cukrowo-trawiastą masę przecedzając przez sitko. Sporo masy przylepia się do trawy cytrynowej, więc można przepłukać odrobiną mleka.
  7. Dodawać kolejne składniki ciągle miksując: jajko, mąkę ziemniaczaną, sok z cytryny, sól, gałkę, cynamon. Jeśli masa wydaje się być mało słodka, można dosłodzić cukrem pudrem.
  8. Ciasto podpiec w piekarniku przez 12 minut (jeśli jest taka możliwość to tylko z grzaniem od góry - od dołu jeszcze zdąży się upiec).
  9. Na ciasto wlać zmiksowaną masę i ponownie wstawić do piekarnika - piec minimum godzinę. Ciasto jest mocno zarumienione, ale jeśli zacznie się przypalać należy je przykryć folią aluminiową.
  10. Po około godzinie wyłączyć piekarnik, a ciasto zostawić zamknięte w środku do momentu aż piekarnik przestanie być gorący.

sobota, 10 marca 2012

Pacman cookies

Na początku ciasteczka w kształcie Pacmanów wydawały mi się megaodkrywczym pomysłem, ale wystarczy pogooglować, żeby przekonać się, że ludzie chyba wszystko już wymyślili ;)

Ciasteczka najlepsze są do herbaty, z resztą sama Pani Ambasador poleca je podawać właśnie z aromatyczną świeżo parzoną herbatą (przepis pochodzi ze Słodkiej Kuchni Polskiej i nazwany został Cytrynowe ciasteczka - przepis według Pani Ambasador). Polewę zrobiłam ze znacznym dodatkiem pigwówki - na ciasteczkach może to już nie robi aż takiej różnicy, ale jeszcze płynny lukier jest obłędny w smaku i można się nim upić ;) Pacmany najlepsze są z lukrem tylko trochę podeschniętym, czyli jeszcze pijane (zwłaszcza jedzone przez jeszcze pijaną piekarkę).



Składniki:

Ciastka:
  • 3/4 szklanki mąki krupczatki
  • 1/3 szklanki rozdrobnionych migdałów
  • 1/3 szklanki cukru pudru
  • pół kostki masła
  • 1 duże żółtko
  • 1 duża cytryna
  • dużo mąki do posypania blachy
Lukier:
  • szklanka cukru pudru
  • łyżka soku z cytryny
  • parę kropli żółtego barwnika spożywczego
  • pigwówka

Wykonanie:
  1. Z umytej cytryny ścieramy skórkę, z połowy wyciskamy sok.
  2. Mikserem ucieramy masło i cukier. Dodajemy żółtko, skrórkę i sok z cytryny, mąkę oraz migdały cały czas miksując.
  3. Wyrabiamy jednolite, niezbyt ścisłe ciasto. Formujemy kulę, owijamy w folię i wkładamy do lodówki na minimum godzinę.
  4. Piekarnik rozgrzewamy do 200 stopni.
  5. Na stolicy szczodrze wysypanej mąką cienko rozwałkowujemy ciasto (około 3 mm).
  6. Wycinamy Pacmany. Ja wycinałam szklanką, a wcięcie (otwartą paszczę) robiłam koniuszkiem foremki w kształcie serca.
  7. Układamy na blasze i pieczemy 5-10 minut w zależności od wielkości ciasteczek, do momentu kiedy się zarumienią.
  8. Robimy lukier: mieszamy cukier puder, barwnik i sok z cytryny, dodajemy nalewkę pigwową do momentu aż lukier nabierze odpowiedniej konsystencji. Smarujemy ciastka.
Smacznego :)

A tu przykład zastosowania:
Widywałam już bardziej obytych z nakładaniem dużych połaci lukru angielskiego. Ale kiedyś musi być ten pierwszy raz ;)


wtorek, 6 marca 2012

Kasztanowe trufle

Cieszę się, że w końcu natknęłam się na przepis z użyciem mąki kasztanowej. Dzięki temu przypomniałam sobie o pamiątce, którą przywiozłam jakiś czas temu z Neapolu - właśnie w postaci mąki. Co tu dużo gadać, zrealizowałam przepis Gotowania Ucztowania od początku do końca, tak jak go autorka stworzyła. Może z pominięciem kasztanów do dekoracji, bo jakoś niezbyt są teraz w Warszawie dostępne. Tak więc jedyne co mogę dorzucić od siebie to parę rad ;)


Składniki:
  • 2 tabliczki deserowej czekolady
  • 6 łyżek ciemnego cukru muscovado
  • 6 łyżek kasztanowej mąki 
  • 3 czubate łyżki masła
  • 250 ml śmietany kremówki
  • kawałki kasztanów do dekoracji
    Jeszcze przed wizytą w lodówce.

    Przygotowanie:
    1. Mąkę lekko uprażyć na patelni, schłodzić miskę do ubijania śmietany i śmietanę samą w sobie (ja wkładam je na chwilę przed użyciem do zamrażarki).
    2. Czekoladę stopić w kąpieli wodnej, dodawać stopniowo masło dalej podgrzewając i mieszając.
    3. Czekoladę trochę ostudzić. W tym czasie ubić śmietanę z cukrem (wcześniej bardzo dokładnie rozdrobnić grudki cukru - nie ma się co łudzić, że zrobi to mikser - mucovado jest parszywym sabotażystą).
    4. Stopniowo dodawać czekoladę ciągle mieszając, po czym stopniowo dodać mąkę.
    5. Całość włożyć do lodówki na pół godziny.
    6. Uformować trufle (np. za pomocą rękawa cukierniczego) i w razie silnych wewnętrznych potrzeb ozdobić. Włożyć minumum na noc do lodówki i tam później przechowywać (najlepiej bez przykrycia żeby trochę wyschły).
    Smacznego!

    niedziela, 4 marca 2012

    Odrobina gramatyki

    Czasownik jeść stał się ostatnio dość inspirującym słowem. Okazuje się, że słusznie, bo podczas jego odmiany natrafić można na wiele wyjątków.

    sobota, 3 marca 2012

    Wiosenne cake pops z maslem orzechowym

    To moje pierwsze cake popsy, ale dochodzę do wniosku, że kruszenie ciasta i lepienie kulek to megaprzyjemne zajęcie. Za to cała reszta megaupierdliwa. Ale następnego dnia już zaczęłam planować kolejne, więc coś tu jest na rzeczy.


    Całość złożyłam z dwóch przepisów: na ciasto i na kulki same w sobie - oczywiście pozmieniałam co nieco.

    Składniki:

    Na ciasto:
    • 2 szklanki mąki
    • 1 szklanka cukru
    • 1 szklanka mleka
    • 1/4 szklanki oleju
    • 1 jajko
    • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
    • 1 duża czubata łyżka kakao
    • 1/2 słoika dżemu (ja dodałam objętościowy odpowiednik marmolady truskawkowej)
    Do klejenia:
    • 250 g serka mascarpone
    • 150 g masła orzechowego
    • 120 g golden syrupu
    Do polania i posypania:
    • 1 tabliczka mlecznej czekolady
    • 2 tabliczki gorzkiej czekolady
    • trochę mleka 
    • trochę masła (podobno zamiast mleka i masła lepszy jest olej roślinny, ale jeszcze nie testowałam)
    • posypka


      Wykonanie:
      1. Pieczemy ciasto: piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni, dużą blachę smarujemy tłuszczem, wszystkie składniki na ciasto miksujemy (tak, to takie proste!), wylewamy do blachy i pieczemy około 40 minut.
      2. Ciasto studzimy. W tym czasie miksujemy serek mascarpone, masło orzechowe i golden syrup.
      3. Wystudzone ciasto kruszymy, mieszamy z miksturą z mascarpone i zagniatamy.
      4. Dzielimy na 3-4 porcje, lepimy z nich kule, zawijamy w folię spożywczą i wkładamy do zamrażarnika na 20-30 minut.
      5. Wyciągamy jedną porcję ciasta, pozostałe przekładamy do lodówki.
      6. Odrywamy kawałki ciasta i formujemy z nich nieduże kulki. Kiedy skończy się jedna porcja, wyciągamy kolejne (zimne ciasto lepiej się klei, przynajmniej ja miałam takie refleksje).
      7. Kulki układamy na tacy/blasze/w pudełku i wkładamy do zamrażarki na 15 minut.
      8. Robimy polewę czekoladową - w łaźni wodnej topimy czekolady, odrobinę masła (około łyżki?) i mały chlust mleka.
      9. Wyciągamy kulki z zamrażarki. Tępe końce patyczków od szaszłyków (patyczki muszą być z tych grubszych) maczamy w polewie i wbijamy w środek kulki - nie za głęboko i nie za płytko ;) Wydaje mi się, że trochę dalej niż do połowy kulki, ale trzeba to samemu wyćwiczyć.
      10. Nadziane kulki znów układamy na tacy i wkładamy do zamrażarki na 15 minut.
      11. Po zmrożeniu maczamy w roztopionej czekoladzie, czekamy chwilę aż nadmiar odkapie i na chwilę wbijamy w blok ze styropianu albo wkładamy do wysokiego, ciężkiego naczynia.
      12. Kiedy czekolada lekko ostygnie maczamy w posypce albo robimy inne szalone rzeczy.
      13. A potem czekamy jeszcze dłużej aż czekolada się zetnie. Proponuję noc w lodówce.
      14. Na koniec układamy bukiet i życzymy Asi sto lat! ;)