poniedziałek, 12 listopada 2012

Poniedzialek vs. belgijskie czekoladki

Poniedziałki na ogół nie stanowią dla mnie traumy, bo w moim przypadku są wolne. Reszta dni w sumie też  mnie jakoś nie dotyka, bo lubię swoją pracę. Nie trudno jednak wyczuć w powietrzu ogólnonarodowy wisielczy nastrój spowodowany poweekendowym powrotem do standardowych zajęć. Do tego w Polsce jak to w Polsce ciśnienie zawsze za niskie. Albo za wysokie (dziś za wysokie). Kawa za kwaśna, pogoda zbyt szara, za dużo ludzi w tramwaju, no i zimno. Więc spać się chce. I nawet ponarzekać nie można.

W razie wisielczego nastroju należy wysłać swojego złotego mężczyznę po belgijskie czekoladki - jak to zrobić?
  1. Wysłać siostrę chłopaka do Brukseli.
  2. Wysłać chłopaka w odwiedziny do siostry.
  3. Sprawić żeby wiedział, że uwielbiasz czekoladę.
  4. Czekać.
  5. Zajadać.
Ale przejdźmy do meritum sprawy. Przecież nie chodzi mi o to żeby zachwycać się zrzędliwą twarzą polskości ale żeby pochwalić się tym co dostałam ;)

Proszę:


Wiem, że niektórzy nieco bardziej czyszczą produkty spożywcze przed ich fotografowaniem , no ale bez przesady - czekoladki są do jedzenia, nie fotografowania.
Dziękuję :)

3 komentarze:

  1. Belgijskie czekoladki są pyszne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Każda czekolada jest pyszna i nie wiem jak odróżnić jakąś tam o innej xD

    OdpowiedzUsuń