środa, 27 marca 2013

piątek, 15 marca 2013

Piatkowe burgery z serem Camembert

Jedna z internetowych mądrości głosi, że jedzenie sałatki w Mc Donald's jest jak zamówienie prostytutki żeby się poprzytulać. Być może podobnie jest z nazywaniem burgera bez mięsa burgerem. 


Wiadomo, mięso to podstawa, ale z drugiej strony można uprzeć się przy tym, że o burgerowości kanapki decyduje użycie maślanej, hamburgerowej bułki. Przynajmniej tak to sobie dzisiaj, w piątek, tłumaczyłam.

Co jak co, ale i tak było smaczne, nawet bardzo. I jeśli mam dalej się pocieszać, można dojść do wniosku, że cały kawałek serka Camembert (120g) ma więcej cholesterolu niż miliard kotletów razem wziętych. Poniżej dwie propozycje na piątkowego burgera. Bardziej i mniej słodka. Słodka popłynęła, bo postanowiłam skusić się na połowę sera.


Jeśli chodzi o same bułki to upiekłam je z przepisu Liski, czy właściwie Marthy Stewart. Są idealne!

Do burgera oczywiście frytki i sałatka Colesław - jedno i drugie gotowcowe. Wszystko zniknęło z dwóch talerzy za sprawą dwóch paszczy w jakieś dwie minuty.

Nie taki piątek straszny ;)